Nie podoba mi się to, ale no cóż... Zobaczymy jaka jest wasza opinia. ;)
Właśnie zaczęłaś naukę w prestiżowej Akademi Dla Utalentowanych w Seulu, gdzie uczęszczają uczniowie z wpływowych i znanych rodzin. Byłaś jedną z niewielu osób, które dostały stypendium na naukę w tej szkole, więc z początku nie czułaś się w niej za dobrze. Wydział tańca, do którego należałaś miał ciężkie wymagania fizyczne oraz psychiczne, mimo to nadal się nie poddawałaś i dawałaś z siebie wszystko. Po miesiącu zaprzyjaźniłaś się z wysoką, szczupłą i bardzo ładną brunetką, Hyunsoo, która podobnie jak ty, dostała się do tej szkoły ze względu na swoje umiejętności. Pozostali uczniowie nie byli dla was specjalnie, a zwłaszcza dla ciebie, z powodu twojego zagranicznego pochodzenia, mili i unikali z wami jakiegokolwiek kontaktu. Patrzyli na was szyderczym wzrokiem, wywyższając się w waszym otoczeniu. Mało was to interesowało, więc stwierdziłyście, iż nie będziecie im włazić w drogę. I tak było do pewnego czasu...
Obudziłaś się przed siódmą rano w poniedziałek. Przeciągając się wyszłaś z pokoju i wkroczyłaś do kuchni. Czułaś się zmęczona po wczorajszym treningu grupy tanecznej, do której należałaś. Na szybkiego zrobiłaś sobie śniadanie i wróciłaś się z powrotem do swojego łóżka. Westchnęłaś zakładając kołdrę na głowę. Obok ciebie zabrzęczała komórka. Niechętnie ją podniosłaś, wiedząc od razu kto dzwoni.
-Hyunsoo...-Jęknęłaś przytulając się do poduszki.-Nie mogłaś mi dać jeszcze poleżeć w spokoju przez pięć minut?
-Oczywiście, że nie! Jak ja w staje, to ty też!- Melodyjny głos dziewczyny z lekkim oburzeniem przedzierał się przez słuchawkę.
-Ya! Ty na prawdę nie masz nic lepszego do roboty?!
-Jak już chcesz wiedzieć, to owszem, nie mam!
-A nie możesz podręczyć swojego brata?!
-Nie!
-Super...-Przeczesałaś włosy palcami i popatrzyłaś w biały sufit nad tobą.
-Zbieraj się, ale to już!-Niemal krzyknęła na ciebie, kiedy nie usłyszała odpowiedzi przez dwie minuty.
-Arraso!-Zerwałaś się z materaca odgarniając z siebie pościel.
Rzuciłaś telefon na półkę i otworzyłaś ciemne drzwi szafy. Wyciągnęłaś miętowe rurki i biały sfeterek z ćwikami na ramionach, po czym przeszłaś przez mały korytarz w stronę łazienki. Wyszłaś z domu o w pół do ósmej wciąż otumaniona, praktycznie brakiem snu. Spotkałaś się z przyjaciółką przed sklepem muzycznym, przed którym zazwyczaj się umawiałyście, kiedy szłyście do Akademii. Przeszłyście kilka przecznic kłócąć się o dzisiejszy ranek, po chwili docierając do gigantycznego, dwupiętrowego budynku, ze ścianami w koloże beżu i dużym dzidzińcem, oraz fontanną, z której tryskała krystalicznie czysta woda. Za każdym razem, kiedy przemierzałaś szarą kostkę, zastanawiałaś się, czy na prawdę uczysz się w tym oto miejscu, czy może tylko ci się tak wydaje. Przez środek placu przejeżdżały czarne, srebrne i białe luksusowe samochody, z których wysiadali studenci z torbami na ramieniach. Rozglądnełąś się dookoła, a kiedy stwierdziłaś, że nie jedzie żaden samochód pociągnęłaś za sobą przyjaciółkę. Nagle usłyszałaś pisk po twojej lewej stronie i z przerażeniem zauważyłaś zatrzymującego się dosłownie pięć centymetrów od ciebie Hyundaia. Serce zaczęło ci bić szaleńczym rytmem. Wszyscy zaczęli się wam przyglądać z zaciekawieniem. Za samochodem ciągnęły się dwa ciemne pasy, które pozostawił po ciężkim hamowaniu. Ze strachem wpatrywałaś się w szybę, za którą siedział jeszcze bardziej wystraszony kierowca. Usłyszałaś majaczenie dziewczyny obok. Chyba pytała cię, czy wszystko dobrze, ale nie byłaś pewna, bo twoje mysli krążyły w kompletnie innym miejscu. Kierowca wysiadł, a zaraz po nim ktoś otworzył tylne drzwi. Spojrzałaś na mężczyznę, który już podbiegł do ciebie pytając, czy nic ci się nie stało.
-Ja bradzo przepraszam! Nie zauważyłem Panienki! Tu jest taki tłok, że po prostu... Przepraszam bardzo! Mam nadzieję, że nic się nie stało.
-Nie, nie! Spokojnie. Nic się nie stało.-Powiedziałaś delikatnie się uśmiechając. Nadal trochę zszokowana położyłaś dłoń na jego ramienu okrytym czarną marynarką.-Każdemu mogło się zdażyć.
-Ah! Ten mój pech. Jeszcze omal cię nie przejechałem!- Nadal z nieciekawą i zmartwioną miną złapał mnie za rękę i błagającym wzrokiem obserwował moją twarz.-Proszę wybacz mi Panienko! To się nigdy więcej nie powtórzy.
-Nie ma sprawy!-Zaśmiałaś się łagodnie patrząc w ciemne oczy starszego bruneta. Dopiero teraz zauważyłaś, że miał on niewielkie zmarszki na twarzy i trochę siwych włosów, co świadczyło o tym, że miał on już swoje lata.
-Dziękuję! Jest Panienka naprawdę wyrozumiała.- Rzucił okiem na coś za tobą, po czym skłonił się komuś, kto stanął obok i połorzył dłoń na twoim ramieniu. Odwróciłaś się napotykając wzrok ciemnych jak heban oczu.
-Wszystko okej?-Przyjemny, trochę uroczy, choć męski głos chłopaka rozbrzmiał z jego uśmiechnietych ust. Miał śliczną i słodką twarz, którą okalały lekko kręcące się włosy w kolorze ciemnego blondu. Jasna cera chłopaka nie miała żadnej skazy, a idelalnie białe i równe zęby wręcz odbijały promienie słońca.
-T-tak!-Wyjąkałaś odsuwając się od niego i czując jak rumieniec wpełza na twoją twarz.
-Ulżyło mi! Przestraszyłem się, że coś mogło ci się stać.- Przeczesał swoje staranie ułożone włosy palcami i z uśmiechem spojżał na Hyunsoo.-Cześć!
-Cześć!-Odwzajemniła miły gest wyciągając rękę w stronę chłopaka.-Hyunsoo.
-Luhan.-Lekko ściskając jej dłoń.-A ty?-Zwrócił się do ciebie wgapiając swoimi rozkosznymi oczętami.
-________.-Przedstawiłaś się unikając kontaktu wzrokowego na dłuższy czas.
-Luhan!!!!-Usłyszęliście wołanie kobiecego głosu.
Spojrzeliście w stronę, z której słychać było głośny dźwięk. Z przykrością stwierdziłaś, że rudowłosą dziewczyną rzucającą się na szyję blondyna, była nie kto inny, jak Hyori. Była to najwredniejsza, ale za to najbardziej wpływowa osoba w całej Akademii. Bliski kontakt tej dwójki nie spodobał ci się za bardzo, co stwierdziłaś po nieprzyjemnym bólu brzucha, który nagle cię dopadł. Często mówiono, że ładne dziewczyny są miłe, ale to stwierdzenie w przypadku Hyori i jej przyjaciółek, w stu procentach nie działało. Ruda Koreanka zerknęła na nas z szyderczym uśmiechem i zaczęła rozmawiać z Luhanem. Nie chcąc się temu przyglądać wdrapałyście się razem z Hyunsoo po schodach i weszłyście na duży korytarz z marmurową posadzką. Szybko dostałyście się na drugie piętro i rozeszłyście się do swoich szafek. Otworzyłaś kluczykiem kłudkę i schowałaś do środka kilka książek. Pierwsze zajęcia miałaś z historii muzyki, więc popędziłaś na drugi koniec szkoły wpadając przy tym z impetem na Luhana. Zaczęłaś zbierać z podłogi kartki, które wypadły z jego zeszytu, przepraszając ze zdenerwowaniem za ten niefortunny wypadek.
-Nic się nie stało.-Rzucił zaraz po tym, jak skończyłaś swój wywód na temat pechowej koordynacji.-Dobrze, że na ciebie wpadłem, bo tak się zastanawiam... Czy nie wiesz może gdzie ma lekcje trzeci rok z Wydziału Muzycznego?
-Trzeci rok?-Zapytałaś upewniając się, co do odpowiedzi. Kiwnął potakująco głową.-Musisz pójś prosto przed siebie i skręcić w pierwszy korytarz na lewo. Przedostatnie drzwi po prawej. Tam ma lekcje ten rok.
-Och... Arasso!-Uśmiechnął się idąc w stronę, którą mu pokazałaś. Pomachał ci i ruszył w głąb budynku.
Pokręciłaś ze śmiechem głową widząc jak chłopak niemal dostaje w głowę drzwiami od jednego ze studentów. Usiadłaś w ławce obok przyjaciółki. Chwilę później zaczęła się lekcja, a ty oderwałaś się myślami od blondyna i bardzo próbowałaś skupić się na lekcji, ale nie wychodziło ci to za dobrze. Pora lunchu przed zajęciami tanecznymi miała pół godziny. Wzięłaś ze sobą batonika i sok, po czym dołączyłaś do siedzącej, na znajdujących się na tyłach szkoły trybunach, Hyunsoo. Kilku chłopaków grało na boisku w piłkę nożną. Od razu zauważyłaś Luhana, który widać zaprzyjaźnił się z grupą snobów. Niedaleko was siedziały inne dziewczyny, wliczając w to Hyori, które kibicowały Luhanowi. Chłopak biegł przez całe boisko z piłką przy nodze, po chwili szczelając gola stojącemu na bramce brunetowi. Rozległ się głośny pisk niedaleko was. Spojrzałyście po sobie z przyjaciółką, z trudem powstrzymując od zaśmiania się z tych idiotek. Nagle Luhan zerknął w waszą stronę i pomachał do was uroczo szczęrząc zęby. Odmachałaś kątem oka widząc zdezorientowane dziewczyny, które patrzyły to na ciebie, to na chłopaka. Zjadłaś swój lunch z satysfakcją uśmichając się w stronę przyjaciółki, która mówiła ci o reakcji 'idiotek', kiedy Luhan szedł w waszą stronę, a ty odwrócona do nich tyłem, przyglądałaś się blondynowi. Był ubrany w jasne, zielone rurki, białą koszulkę, rozpiętą czerwoną bluzę i czarne trampki. Usiadł obok Hyunsoo i podwinął czerwone rękawy opierając łokcie o uda.
-Co tam dziewczyny?-Słodka twarz chłopaka promieniała szczęściem, kiedy patrzył na nas swoimi ciemnymi oczami.
-Wszystko dobrze.-Zwróciłaś się do niego przeczesując palcami włosy.
-A tak w ogóle, to kim dla ciebie jest Hyori?-Przerwała ci Hyunsoo, kiedy miałaś go zapytać, jak mu minął dzień.
-Przyjaciółka z dzieciństwa. Dalaczego pytasz?-Zaczął obserwować twoją stwarz, co sprawiło, że poczułaś ciepło na swoich policzkach.
-Tak z czystej ciekawości.-Hyunsoo obojętnie machnęła ręką i szturchnęła cię łokciem, widząc twój nieprzerwany kontakt wzrokowy z Luhanem. Widziała jak bardzo zrobiłaś sie czerwona pod naciskiem jego hebanowych oczu, więc postanowiła cię uratować.-Chodź ______! Musimy iść na zajęcia!
-Okej!-Z wdzięcznością wzięłam ją za rękę, kiedy wstała. Zwróciłaś się w stronę chłopaka.-Do zobaczenia Luhan!
-Do zobaczenia ______!-Pobiegł radośnie w stronę boiska, z którego wołało go kilku kolegów.
Po ponad dwógoninnej męczrni na zajęciach tanecznych, z ulgą wyszłaś na główny plac przed szkołą. Czekałaś na Hyunsoo rozglądając się dookoła. Przyjaciółka podbiegła do ciebie mówiąc, że nie może dzisiaj wrócić z tobą do domu, po czym pobiegła na tyły szkoły. Po kilkunastu miknutach wleczenia się po chodnikach dotarłaś do domu. Twoich rodziców nie było. Na stole znalazłaś tylko pizze i karteczkę z napisem 'Wrócimy późno!'. Wieczorem zagrzałaś kilka kawałków w piekarniku i wyjęłaś z lodówki sok, po czym rzuciłaś się na kanapę w salonie. Włączyłaś jakiś horror w telewizji, wgapiając się ze znudzeniem w ekran.
Przez kilka następnych dni widziałaś Luhana rozmawiającego dość często z twoją przyjaciółką. Ona jakby nigdy nic mówiła, że się po prostu zaprzyjaźnili. Nie wracała już z tobą do domu tak jak było do tych czas. Zostawiała cię przed fontanną idąc na tyły szkoły, a kidy pytałaś, czy możesz iść razem z nią, to kategorycznie odmawiała. W pewnym momencie zaczęłaś rozumieć, o co tak na prawdę chodziło. Pomyślałaś, że Hyunsoo i Luhan zaczęli się lubić. Ale nie jak przyjaciele, tylko jak osoby, które mogą zostać parą. Postanowiłaś nie wtrącać się w ich życie i zostawić to w spokoju, choć wiedziałaś, że cię to zabolało. Mimowolnie zaczęłaś się w końcu zakochiwać w chłopaku, którego poznałaś parę dni wcześniej. Wiedziałaś też, że nie wygrasz z taką dziewczyną jak Hyunsoo i bezsensowwne byłoby nawet konkurowanie z nią. Usunęłaś się w cień i zaczęłaś wręcz ich unikać, kiedy byłaś w szkole.
Minęły trzy tygodnie odkąd poznałaś Luhana. Wciąż starasz się go unikać, choć wychodzi ci to coraz trudniej. Na zajęciach tanecznych dowiadujecie sie, że od przyszłego tygodnia połączeni zostaniecie z trzecim rokiem wydziału muzycznego. Zrezygnowana wyszłaś z sali, coraz bardziej zniecierpliwiona niezręczną sytuacją.
-Hej _____!-Zawołała twoja przyjaciółka łapiąc cię za rękę i patrząc na ciebie ze zmartwieniem.-Co się z tobą ostatnio dzieje?
-W jakim sensie pytasz, Hyunsoo?-Powiedziałaś z kamiennym wyrazem twarzy nie zwracając uwagi na idącego w waszą stronę słodkiego blondyna.
-W takim, że przestałaś praktycznie ze mną rozmawiać!
-No przecież z tobą rozmawiam.
-Ale, ty uciekasz zaraz po lekcji w Bóg wie jakie miejsce i zaszywasz się w jakimś kącie. Po prostu... Ignorujesz mnie, a ja nie mam pojęcia dlaczego.
-Znowu przesadzasz.
-Wcale, że nie. Luhana też unikasz.-Rzuciła szeptem widząc jak chwilę później chłopak staje obok was i wita się z pogodnym uśmiechem.
-Cześć!-Poprawił czarną koszulkę, na której nadrukowana była postać z komixu i zaczął przenosić wzrok z ciebie na brunetkę obok.-Dobra wyczuwam czarne chmury. Co jest?
-Nic. Właśnie miałam iść na przerwę. To... Narazie!-Ruszyłaś przed siebie i szybko wybiegłaś na dzidziniec zostawiając za sobą tą dwójkę.
Z ulgą znalazłaś się pod dużym drzewem w samym rogu ogrodzenia Akademii. Położyłaś się w trawie patrząc na czyste, błękitne niebo. Zamknęłaś oczy wyciszając się i czując na sobie ciepły powiew wiatru. Za niedługo miały się zacząć letnie wakacje i z radością stwierdziłaś, że oderwiesz się od ciężkiej rzeczywistości, wylegując się w samotności na plaży. Planowałaś wyjechać na kilka dni nad Zatokę Konghwa, która była tylko pół godziny od Seulu. Wiedziałaś, że taka wycieczka dobrze ci zrobi. W końcu, dużo pracy włożyłaś w naukę i czułaś się zmęczona chodzeniem do szkoły. Chciałaś tylko zabrać ze sobą Hyunsoo, ale jeśli zaczęłaby się spotykać z Luhanem, to przecież musieliby się widywać w wakacje. Dlatego właśnie postanowiłaś jechać tam sama. Usłyszałaś westchnięcie przy swoim uchu. Otwarłaś gwałtownie oczy i spojrzałaś w stronę, z której wydobył się dźwięk. Napotkałaś spojrzenie leżącego obok blondyna, który z zaciekawieniem przyglądał się twojej twarzy. Leżeliście dosłownie centymetr od siebie prawie stykając się ramionami. Ta część terenu Akademii była pusta, więc dookoła było bardzo cicho. Podniosłaś się siadając po turecku i zmuszając sie do zerknięcia na chłopaka, który dalej leżał przyglądając sie twoim ruchom.
-Co tu robisz, Luhan?-Zapytałaś poprawiając niebieską bokserkę, którą miałaś na sobie.
-Szukałem ciebie.
-Dlaczego?
-Bo mnie unikasz.-Stwierdził zwracając swoją uroczą buźkę w stronę nieba. Hebanowe tenczówki pojaśniały od promieni słonecznych oświetlających jego postać, a włosy niemal błyszczały pod ich wpływem. Znów nie mogłaś oderwać od niego wzroku, kiedy wyciągnięty leżał w soczyście zielonej trawie.
-Skąd ten wniosek?
-Nie udawaj. Robisz to specjalnie. Nie rozgryzłem tylko jeszcze dlaczego.
-Bo może wydaje ci się tylko, że cię unikam?-Ciągnęłaś powoli podnosząc się z ziemi.
-Przestań udawać, proszę.- Wstał widząc jak robisz pierwszy krok w stronę szkoły.Złapał cię za nadgarstek zmuszając do obrócenia, tak żebyście stali twarzą w twarz.-Powiedz mi przynajmniej, czy to moja wina.
-Nie, to nie jest twoja wina.-Wyrwałaś rękę z jego uścisku.-To na prawdę nie twoja wina, Luhan.
-Znowu kłamiesz.-Przyparł cię do drzewa opierając dłonie przy twoich ramionach. Zostałaś uwięziona w tej małej przestrzeni między nim a drzewem. Jego twarz znajdowała się tak blisko twojej, że mogłaś czuć na sobie jego miętowy oddech. Patrzyliście sobie w oczy przez dobre pięć minut nic nie mówiąc.
-A ja cię tak polubiłem.-Rzucił przekładając przez palce kosmyk twoich włosów i przyciągając do siebie twoją twarz.
Zetknęliście się ustami. Wargi Luhana były miękkie i ciepłe. Tak słodkie jak wata cukrowa, która przyjemnie rozpływa się na twoim języku. Wiedziałaś, że w jego ramionach byłaś bezpieczna, choć nie miałaś na to żadnego dowodu. Pomyśleć ile razy chciałaś dotknąć tych ust i przylgnąć do nich swoimi na przynajmniej sekundę. Teraz miałaś go przy sobie. Tu i teraz. Oderwał twoje plecy od ściany i odjął wokół rękami przyciągając bliżej siebie. Położyłaś dłoń na jego torsie i oderwałaś się od niego na chwilę.
-A co z Hyunsoo?
-A co ma niby być?-Zapytał zdezorientowany.
-No przecież ci się podoba.
-Ż-że co?!- Puścił cię z niedowierzaniem przyglądając się twojej osobie.-Ty myślałaś...?A... No to ja już wszystko rozumiem!-Uśmiechnął się z rozbawieniem spoglądając w twoje oczy.-Ty myślałaś, że coś jest między mną i Hyunsoo!
-No, a nie jest?-Uniosłaś do góry brwi i oparłaś dłonie na biodrach.
-No właśnie nie! Ty źle wszystko zrozumiałaś.
-To po co się spotykaliście po szkole?!-Zapytałaś z wyrzutem.
-Emm... W sumię to...-Odchrząknął i wyszeptał coś czego nie mogłaś usłyszeć.
-Ya! Gadaj!
-No... To... Bo chciałem się czegoś o tobie dowiedzieć.-Przeczesał włosy trochę zdenerwowany.
-Pabo! Trzeba było mnie oto zapytać!-Zaczęłaś iść z udawaną złośćią do szkoły, ale w środku czułaś szczęście i ulgę.
-Oj nie złość się!-Wziął twoją rękę i wlepił w ciebie swoje ciemne, rozkoszne oczyska.
-Pomyślę!
-Na prawdę?
-Nie.
Dotarliście do budynku wciąż kłócąc się o to samo. Rozeszliście się do swoich sali popatrując na siebie z końców korytarzy. Później musiałaś błagać o wybaczenie przyjaciółke. Z trudem ci się udało ją o to ubłagać, ale tylko dlatego, że rozumiała twoja sytuację i stwierdziła, że każdy może popełnić błąd. Po zajęciach wymieniłaś sie numerami z blondynem i wróciłaś do domu, rzucając sie z westchnięciem na łóżko. Czy warto było wierzyć w swoje przeczucia? Czy warto było ich unikać? Czy warto było ignorować swoje serce? Nie. I teraz zrozumiałaś to w stu procentach.
Słodkie słodkie słodkie... Kiedy więcej? ;> ... To było bombowe i spodobało mi się bardzo. Ja po prostu chcę wiedzieć co będzie dalej xD
OdpowiedzUsuńPojawiły się błędy, ale znikome także musisz jeszcze trochę nad tym popracować. Poza tym jest the best ;D
Dziękuję <3 No tak, ale nie wiem jak mi pójdzie z tymi błędami, bo nawet ich nie widziałam XD... Cóż, mój pech XD Ale dziękuję *.*
UsuńŚwietny blog zapraszam do mnie^^ http://azjatowszystkocokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń